2013/11/28

Free choice = Cheap mind


Jak mówi  powiedzenie „Za darmo umarło”. Trudno się z tym nie zgodzić, biorąc pod uwagę wzrastającą z roku na rok inflację.
Osobiście uważam, iż stanowi ona swego rodzaju motywację. Mianowicie skłania nas do zadumy, która z kolei prowadzi do powstawania pytań, tudzież tez przewidujących przyszłość – Gdzie kończy się granica wzrostu poziomu cen? – Tam, gdzie zaczyna się ruina. Reakcje na prognozy zwiastujące nadciągającą ekonomiczną apokalipsę są różne. Jedni oszczędzają, drudzy wydają, a jeszcze inni się zadłużają. Niezależnie od przypadku istnieje jednak wspólny łącznik – bezpłatny. Bowiem jak w singlu kapeli Strachy Na Lachy – „Tu każdy słabość ma mentalną, wszystko powinno być za darmo”. Zwolenników owej idei jest wielu. Właściwie chyba nawet nie ma osoby, która nie skusiłaby się na jedną z praktyk promocyjnych, jaką jest sampling.
A jak jest z kulturą? Da się ją „odpieniężyć”? Zapewne po części tak. Wystarczy przywołać chociażby przykład plików mp3, audio- czy e – book’ów. Masowi konsumenci, pod przykrywką numeru IP, pobierają interesujące ich formaty. Nielegalnie. Idąc tym tropem, z łatwością można stwierdzić, iż należymy do społeczności pirackiej. Z tą różnicą, że zamiast po morzach i oceanach, żeglujemy po łączach komunikacyjnych, tudzież sieci internetowej. Wiadomo jednak, iż wszystko łączy się z mniejszym lub większym ryzykiem. Czy zatem bezpłatność się opłaca? Proponuję poddać ów kwestię indywidualnej analizie, którą można przeprowadzić np. pod kątem zatrudnienia.


2013/11/20

WEB Business Card


Jak powszechnie wiadomo, w dzisiejszych czasach, człowiek nie mający wiele wspólnego z cybernetycznym półświatkiem może zostać uznany za „zacofanego” ignoranta. Na porządku dziennym funkcjonuje zasada – „Bez internetu nie istniejesz”. Społeczeństwo jak widać wzięło sobie to do serca, sądząc po liczbie użytkowników online. Praktycznie w każdych aktywach, składających się na współczesne gospodarstwo domowe, znajduje się jednostka centralna lub stanowiący jej przenośny odpowiednik – laptop. Dzięki zaopatrzeniu w taki sprzęt a także w dostęp do stałego łącza WWW, uzyskujemy wirtualne potwierdzenie naszego realnego jestestwa. Zresztą gdyby nie internet, wielu elokwentnych przedstawicieli rasy ludzkiej nigdy nie „wypłynęłoby na powierzchnię”. Zupełnie jak w piosence grupy Sexbomba: „Hallo to ja, pędzę do Ciebie światłowodem”. A raczej – do Was, Drodzy Internauci. Serwisy takie jak YouTube, czy też portale blogowe codziennie obnażają przed nami nowe grono potencjalnych sław. Można byłoby określić je mianem emotional exhibisionist. Dlaczego? Ponieważ się uzewnętrzniają i tylko od nich samych zależy, czy się sprzedadzą, czy też nie. Niezależnie od wirtualnego – duchowego bądź fizycznego – stripteas’u, grono zapalonych fanów zapewne będzie rosło (z tym, że w przypadku drugiej opcji, nie ukrywajmy – zdecydowanie bardziej). Dlatego należy liczyć się z faktem, iż proporcjonalnie zmniejszy się w ten sposób anonimowość (o ile coś z niej jeszcze zostało). Użytkownik staje się towarem. Czy to będzie dobro ekskluzywne, czy też potoczne „mięso” nie da się przewidzieć. W żaden sposób. Wszystko bowiem zależy – od czynników, na które złożą się umiejętności i charyzma pretendenta a także nastawienie odbiorców. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że współcześnie każdy z nas, jakkolwiek by się nie starał, zawsze znajdzie się zarówno w pierwszym jak i drugim składzie internetowego team’u. No cóż, cyber przestrzeń zobowiązuje.


2013/11/16

Sypialniani Konserwatyści vs. Łóżkowi Liberałowie


Konserwatywni czy nowocześni – jacy naprawdę jesteśmy my - Polacy w sypialni? No właśnie. To pytanie rodzi się coraz częściej w naszych umysłach, jednak do tej pory nie udało się uzyskać jednoznacznie brzmiącej odpowiedzi.
Gdyby wziąć pod uwagę wszystkie czynniki odpowiedzialne za pierwiastek seksualny, w pierwszej kolejności uwaga kierowana jest w stronę wychowania. Bezdyskusyjny pozostaje fakt, iż zdecydowana większość Polaków dorastała w rodzinach katolickich, pod pancerzem religii, który miał chronić od grzechu, a zatem od wszelkiego rodzaju pokus, także od tej sfery erotycznej. Pojawiło się zatem przeświadczenie o tłumieniu wszelkich przejawów grzesznych myśli. Nawet jeżeli w późniejszym czasie, w jakimś stopniu dochodzi do wyzwolenia się z barier religijnych, uznających erotykę jako jeden z symboli grzechu, nie można do końca stwierdzić że odbyło się to w pełni, gdyż zawsze pozostaje się pod pewnym ich wpływem. Niemniej jednak zetknąć się można z jednostkami bardziej otwartymi w kwestiach seksualnych, zwłaszcza w społecznościach subkulturowych, gdzie dostrzega się zaawansowany już stopień wyzwolenia erotycznego. Druga kwestia, związana poniekąd z czynnikiem wiary, dotyczy uwarunkowań kulturowych i docelowo tego, co niosą za sobą w przypadku erotyki. W różnych krajach świata seks odbierany jest inaczej (właściwie można powiedzieć, że ile krajów i kultur, tyle sposobów postrzegania seksu a co za tym idzie – zachowań seksualnych). Są miejsca, gdzie spotkać się można nawet z rodzajem kultu erotycznego. Jednych cechuje gorącokrwistość, drugich – oziębłość. Polacy z racji swojego zakorzenionego już konserwatyzmu zaliczają się bardziej do tej drugiej grupy. Istotną rolę odgrywa edukacja seksualna, która jak zdawać by się mogło nie jest wciąż na dość wysokim poziomie. Seks nadal uznawany jest za temat tabu, mimo iż coraz więcej Polaków, zwłaszcza w młodszych pokoleniach deklaruje się zauważalną otwartością na sferę życia intymnego. Kolejnym istotnym pierwiastkiem jest fantazja. Chyba nie ma osoby, która nigdy nie miała do czynienia z jakimiś wyobrażeniami zachowań erotycznych. Miłosna imaginacja dotyka każdego, z tą różnicą, że nie wszyscy są skłonni się do niej przyznać. Coraz więcej osób przejawia nie tylko odwagę ale i kreatywność w sprawach łóżkowych. Chodzi tutaj o wszelkiego rodzaju innowacje i ich różnorodność. Wszędzie można spotkać fetyszystów. We wciąż jeszcze konserwatywnej Polsce także. Fetysz jest elementem łóżkowej gry, docelowo mającej prowadzić do spełnienia. Może nim być praktycznie wszystko – od części ciała, poprzez garderobę do wszelkiego rodzaju gadżetów erotycznych. Tutaj nie ma reguł. Jeśli podejmie się to „ryzyko”, może to być doskonały sposób na sypialnianą rutynę i stanowić wzbogacenie życia erotycznego. Niestety dość często tego rodzaju zachowania nadal postrzegane są przez Polaków w kategoriach zboczeń i dewiacji. A przecież rynek przesycony jest seksem. Bombarduje nie tylko erotycznymi zabawkami ale także filmami czy rozrywką w postaci nocnych klubów. Nie można się na to uodpornić ale nauczyć się współistnieć z tą materią – płaszczyzną erotyki. Tak więc, Drodzy Konserwatyści i Liberałowie, nie popadajmy w skrajności, ale spróbujmy odnaleźć równowagę, zachowując przy tym zdrowy rozsądek. Wszystko bowiem jest dla ludzi. Seks także.

2013/11/15

Partnerska federacja.


Kwestia związków partnerskich, która poruszyła w ostatnim czasie naszym społeczeństwem, stanowi tak naprawdę temat – rzekę. Można rozwodzić się nad nim tak szeroko jak i głęboko . Plynąć z prądem, popierając prawa mniejszości seksualnych oraz par żyjących w nieformalnych związkach lub pod prąd, sprzeciwiając się jakimkolwiek udogodnieniom co do przedstawionego  zagadnienia.  W końcu – wypłynąć na powierzchnię lub zatonąć.
Przy czym niełatwo zgadnąć czy więcej jest zwolenników przetrwania czy też topielców. Rządowa debata na temat związków partnerskich pokazała, że Polskę można uznać za kraj pseudotolerancyjny, a tym samym, że w tym względzie daleko jej nawet nie tyle do Europy, co ogólnie do tzw. „światowych gigantów”.
Nasz kraj mógłby brać przykład chociażby ze Szwecji, gdzie w zasadzie jeszcze do niedawna, bo do 1979 roku,homoseksualizm znajdował się na liście chorób psychicznych, a dzisiaj nie dość, że możliwa jest tam legalizacja związków osób tej samej płci, to w dodatku pary homoseksualne mogą wspólnie adoptować oraz wychowywać dzieci. Nie znaczy to jednak, iż państwo szwedzkie pozbyło się wewnętrznych podziałów. W dalszym ciągu bowiem legislacja w kwestii równouprawnienia spotyka się z atakiem środowisk skrajnie konserwatywnych.  Mimo wszystko jednak szwedzcy obywatele mogliby naszych rodaków wiele nauczyć.
Kim jest obywatel każdy wie (z założenia). Czy jednak ktoś zastanawiał się nad definicją tego pojęcia, kiedy na przedzie pojawia się pewnego rodzaju epitet? Dyskryminowany obywatel. Takiego określenia można użyć w stosunku do osób będących w nieformalnym związku lub homoseksualnych. Nie posiadają oni bowiem realnej możliwości dochodzenia własnych praw, w związku z czym mają sposobność do przejawu „pragmatycznego obywatelstwa”, a zatem kraj staje się dla nich wyłącznie miejscem zamieszkania. Nie czują realnej więzi z nim, porozumienia.
Biorąc pod uwagę lewicowo – prawicowy podział, tudzież Polskę liberalno – konserwatywną oraz wszystkie aspekty z tym związane, w tym również kwestię związków partnerskich, chyba warto byłoby się zastanowić nad podziałem federacyjnym, w którym Rzeczpospolita, podzielona na dwie części, funkcjonowałaby w jakimś stopniu oddzielnie. Wówczas każda z tych jednostek cieszyłaby się odrębną autonomią. W tym wszystkim jednak należy uważać na to, by żadna ze stron nie pociągnęła na dno tej drugiej.

2013/11/08

Praca uszlachetnia...

...lenistwo uszczęśliwia. Coś w tym jest. Jednakże istnieje taki dzień w miesiącu, kiedy faktycznie ma się wrażenie, a w niektórych przypadkach nawet przekonanie, że pracuje się za pieniądze. Tak, jest to dzień wypłaty wynagrodzenia, który niektórzy zwykli określać mianem Dnia Matki Boskiej Pieniężnej ;) Lubimy go, prawda? Zapewne jedni bardziej, drudzy mniej - w zależności od wielkości otrzymanej, tudzież wypracowanej sumy. W dzisiejszych czasach jednakże nie ma co narzekać, gdyż praca w naszym kraju jest odwrotnie proporcjonalna do zjawiska równowagi rynkowej w sferze zatrudnienia i zakłóca tym samym jej proces mechanizmu rynkowego. No cóż, "gdy się nie ma co się lubi..." No właśnie. Dlatego warto cieszyć się tym, co się ma, a przynajmniej starać się próbować do tego dążyć.

2013/11/07

Początek.


Podobno każdy początek ma także swój koniec. Wówczas można zaczynać od nowa. Tak więc, każdy początek wywodzi się z końca jakiegoś innego początku. Dlatego też początki oznaczają koniec końców.  Wisława Szymborska natomiast zwykła mawiać, iż "Każdy prze­cież początek to tyl­ko ciąg dal­szy, a księga zdarzeń zaw­sze ot­warta w połowie".